Drugi zjazd Szkoły Reprezentacji i Partycypacji Społecznej

 

 

W dniach 28-29 maja odbył się drugi, wirtualny tym razem, zjazd Szkoły Reprezentacji i Partycypacji Społecznej OFOP-u. Szkoła to prawie roczny kurs, którego celem jest przygotowanie przedstawicieli organizacji pozarządowych do udziału w tworzeniu polityk publicznych, reprezentowaniu sektora pozarządowego, uczestnictwa w debacie środowiskowej. Drugi zjazd – pod hasłem „dialog społeczny i reprezentacja” – miał za zadanie wprowadzić  uczestników i uczestniczki, w zawiły świat ciał dialogu i działań na rzecz organizacji pozarządowych.

Przyszłość reprezentacji sektora

Wśród działaczy organizacji pozarządowych można zaobserwować dwa skrajne podejścia. Jedno opiera się na przekonaniu, że mamy do czynienia z pewną nową jakością (to podejście pojawiło się na dobre w Europie w zasadzie dopiero w latach 70.), z sektorem pozarządowym, który jest nie tylko prostą sumą wszystkich działań organizacji społecznych, ale także formą samoorganizacji społeczeństwa, która ma inną niż biznes i administracja logikę działania. Jest też podejście inne, zgodnie z którym żadnego sektora nie ma. Są tylko różne organizacje o różnych interesach, celach i sposobach działania.

I chociaż – w moim przekonaniu – to drugie podejście dominuje niestety wśród liderów i liderek organizacji pozarządowych, to jednak muszą oni i one uczestniczyć w dyskusjach nad reprezentacją sektora. Dlaczego? Bo co rusz – a to przy stanowieniu prawa czy przygotowywaniu polityk publicznych, a to przy tworzeniu rad pożytku publicznego czy komitetów monitorujących – oczekuje się głosu przedstawicieli sektora. Tak więc, niezależnie, czy w sektor wierzymy czy nie, musimy zgodzić się na tworzenie jego reprezentacji.

Walka o komitety monitorujące

Tak oto, chcąc nie chcąc (niebiorący udziału w tej dyskusji po prostu oddają decyzje innym), jesteśmy obecnie w samym środku debaty o tym, jak w najbliższych latach będzie wyglądało partnerstwo w wydatkowaniu Funduszy Europejskich, tzn. jaką rolę będą odgrywać w planowaniu, realizowaniu i kontroli tych programów organizacje reprezentujące społeczeństwo obywatelskie (czytaj: organizacje pozarządowe). Szczególne znaczenie będą miały tu komitety monitorujące, w których zagwarantowane miejsce (choć bez gwarancji, jak będą wybierani, ilu ich będzie i jaką będą pełnić funkcję) mają przedstawiciele organizacji pozarządowych – reprezentanci sektora.

A kogo to obchodzi?

Wiele osób zadaje to pytanie, widząc w komitetach monitorujących przejaw biurokracji, a nie jedyną formę społecznej kontroli ogromnych środków pozabudżetowych. A zresztą – czy organizacje interesują się w ogóle Funduszami Europejskimi? Aby to sprawdzić, zadaliśmy uczestnikom szkoły pytania (taka mini-ankietka), czy przewidują ubieganie się o środki europejskie, czy chcieliby wystawiać swojego reprezentanta do komitetów monitorujących i czy, ewentualnie, chcieliby się ubiegać o specjalne środki na wzmocnienie instytucjonalne organizacji jako partnerów – słynne 0,25%. Jak widać (zob. wykres), możemy domniemywać, że co najmniej połowa organizacji może być jednak dystrybucją środków europejskich zainteresowana. A jeśli tak, to jak…

Przewidzieć przyszłość

Aby spróbować zmierzyć się z przyszłością, odwołaliśmy się do techniki foresightu. Oczywiście była to tylko symulacja, której celem miało być 1) zapoznanie się z tematyką komitetów monitorujących, 2) odwołanie się do zbiorowych doświadczeń i wyobrażeń i 3) zainteresowanie samą techniką foresightu. Efektem tego ćwiczenia było stworzenie scenariuszy tego, co może się wydarzyć w perspektywie najbliższych pięciu lat.

Nie wchodząc w szczegóły (przygotowane scenariusze będą podstawą dalszych analiz OFOP-u i zostaną wzięte pod uwagę przy planowaniu działań), według uczestników warsztatu najważniejszymi procesami, które wpłyną na realizację zasady partnerstwa, będą aktywność samych organizacji i współpraca z Komisją Europejską. Na tych podstawach można – według uczestników – budować jeszcze optymistyczne scenariusze. Bez aktywności samych organizacji, wsparcia Komisji i… dodatkowych środków na wzmocnienie organizacji jako partnerów przyszłość jawi się w ciemnych barwach.

Szukając partnerów na poziomie krajowym

Tym, co buduje reprezentację sektora, jest nie tylko relacja z władzą, ale także – a być może nawet przede wszystkim – współpraca z innymi „graczami” – z reprezentacją samorządów lokalnych i partnerów społeczno-ekonomicznych (pracodawców, związków zawodowych, reprezentacją biznesu). Jak rozmawiać z przedstawicielami samorządów, reprezentatywnymi (z mocy ustawy) partnerami społecznymi, by wzmacniać głos obywateli, by wzmacniać instytucjonalnie ich organizacje, by wzmacniać samorządność jako formę partycypacji mieszkańców w zarządzaniu wspólnotami? Nie ma prostych odpowiedzi. Partnerstwo tworzy się we wspólnym działaniu, w poznawaniu swoich mocnych stron i potrzeb, w wymianie informacji. Nic jednak nie zastąpi dobrej, systematycznej komunikacji. Rozmowy przy różnych okazjach i na różnych poziomach.

Szukając partnerów na poziomie lokalnym

Jednak aby na poziomie regionalnym, krajowym, czy nawet europejskim, to partnerstwo instytucji spoza administracji rządowej mogło krzepnąć, konieczne jest praktykowanie go na poziomie lokalnym. Najlepsza teoria, najbardziej przekonujące deklaracje związków i reprezentacji nie spełnią swojego zadania, jeśli na co dzień nie będziemy praktykować partnerstwa na najniższym poziomie. Partnerstwo wymaga nie tylko wiedzy i chęci, ale także przezwyciężania grupowych egoizmów, sporej dawki empatii, umiejętności szukania kompromisów i zgody na ustępstwa w imię wspólnego celu.

Kto nie umie współpracować na równych prawach z innymi w małej organizacji, kto nie potrafi znaleźć płaszczyzny porozumienia z innymi organizacjami, nie potrafi zadbać o dobro wspólne na poziomie lokalnym – nie osiągnie efektów na wyższych poziomach. Partnerstwo bez zakorzenienia w lokalnej praktyce będzie bardzo słabe, o ile w ogóle będzie.

Jak wybierać reprezentacje?

Wiemy więc, jak tworzyć otoczenie dla reprezentacji sektora. Jednak ciągle nie ma jednolitego pomysłu, jak tę reprezentację wybierać. Jedni chcieliby wolnych wyborów. To zapewniłoby reprezentantom i reprezentantkom silną legitymację do reprezentacji (reprezentatywność). Inni uważają, że środowisko powinno „mianować” ekspertów, tych, którzy mają wiedzę i umiejętności umożliwiające wykorzystanie w pełni potencjału, jaki tkwi w komitetach monitorujących. To zapewniłoby jakość reprezentantów, choć nie ich „reprezentatywność”. Jeszcze inni traktują rady pożytku publicznego jako gremia odpowiednie do wyłaniania kandydatów, co jednak może oznaczać wybór osób popieranych przez instytucje zarządzające, a to stawiałoby pod znakiem zapytania niezależność kandydatów.

W poprzednim okresie, przy dużym wysiłku przedstawicieli organizacji, udało się zapewnić wybory, które organizowały rady pożytku. Dziś ustawa pozostawia sposób wyłonienia reprezentantów radom pożytku, co jest niewątpliwie krokiem wstecz na drodze do budowania reprezentacji sektora i może spowodować, że przedstawiciele organizacji w komitetach nie będą ani reprezentatywni, ani wystarczająco kompetentni. Byłoby to więc równie złe rozwiązanie jak mianowanie reprezentantów sektora przez administrację.