Na co EFS w nowej perspektywie funduszy europejskich – wywiad ngo.pl z Piotrem Krasuskim.

Mamy za sobą już siedem lat korzystania z Europejskiego Funduszu Społecznego. Jednym z jego celów było m.in. spowodowanie, aby organizacje nabyły umiejętności i lepiej radziły sobie z aplikowaniem o fundusze unijne. Czy Pana zdaniem to się udało?

Mamy za sobą już siedem lat korzystania z Europejskiego Funduszu Społecznego. Jednym z jego celów było m.in. spowodowanie, aby organizacje nabyły umiejętności i lepiej radziły sobie z aplikowaniem o fundusze unijne. Czy Pana zdaniem to się udało?

Piotr Krasuski, zastępca Dyrektora Departament Europejskiego Funduszu Społecznego w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju: – Jeżeli spojrzymy na charakterystykę Europejskiego Funduszu Społecznego, jego cele i na komponent Dobre rządzenie, to naszą intencją było nie tylko wzmocnienie potencjału organizacji pozarządowych do lepszego aplikowania o fundusze unijne ale przede wszystkim, by stały się one pełnoprawnym partnerem dla sektora publicznego. Aby mogły przejąć od państwa realizację części zadań zleconych, dostarczać usług publicznych, być aktywnym uczestnikiem konsultacji społecznych. Bardziej więc chodzi o to, czy organizacje pozarządowe są dziś sprawniejsze w tym zakresie niż kilka lat temu. W moim przekonaniu odpowiedź jest pozytywna.

Na jakiej podstawie Pan tak sądzi?

P.K.: – Popatrzmy, w jaki sposób organizacje pozarządowe uczestniczą we wdrażaniu polityki spójności. Nie mówię o samej realizacji projektów, tylko o współzarządzaniu funduszami europejskimi poprzez uczestnictwo w komitetach monitorujących (ustawowo im zagwarantowane), formułowanie postulatów i udział w konsultacjach społecznych dokumentów związanych z programowaniem i wdrażaniem funduszy. Warto wymienić chociażby 12 postulatów Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych czy postulat aktywnego udziału organizacji w delegowaniu swoich przedstawicieli do komitetów monitorujących. Nie chcemy modelu – i tutaj zgadzają się obie strony, rządowa i pozarządowa – w którym to my mielibyśmy wskazywać organizacje, których przedstawiciele znajdą się w komitetach monitorujących. Organizacje mogą wybrać swoich przedstawicieli w sposób demokratyczny. Możemy im tylko w tym organizacyjnie pomóc i rozmawiamy o tym, w jaki sposób. Ustawowo zagwarantowaliśmy także udział w komitetach innych partnerów spoza sektora rządowego – obok organizacji pozarządowych są to przedsiębiorcy, partnerzy społeczni, uczelnie. Nasza współpraca układa się coraz lepiej.

Oczywiście pojawia się też pytanie na ile to, jak organizacje pozarządowe działają w tym systemie, jest wynikiem oddziaływania funduszy, a na ile jest to pewien naturalny proces doskonalenia się, samoorganizacji. Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Do tego potrzebne byłyby skomplikowane badania ewaluacyjne.

Ale można ocenić, na ile poprawił się potencjał organizacji do aplikowania do fundusze unijne?

P.K.: – Oczywiście. Widać to m.in. na przykładzie Regionalnych Ośrodków Europejskiego Funduszu Społecznego, które w większości przypadków były prowadzone przez NGO-sy. To one startowały w konkursach, aby uzyskać status ośrodka wspierającego i pomagać projektodawcom w przygotowaniu dobrych przedsięwzięć oraz podczas ich realizacji, po otrzymaniu unijnej dotacji, zarówno od strony technicznej, jak i merytorycznej.

Na 35 tys. wszystkich zawartych umów w Programie Kapitał Ludzki, 10 tys. podpisano z organizacjami pozarządowymi. Realizowały one ponad ¼ projektów. Jeżeli chodzi o kwotę, to zostało im przekazane około 6 miliardów złotych. Oczywiście to nie są pieniądze tylko na wzmacnianie potencjału organizacji, ale przede wszystkim na zlecanie usług. Wychodzimy z założenia, że organizacje dobrze realizują cele społeczne dotyczące np. zatrudnienia czy edukacji, uzupełniając działania strony rządowej czy samorządowej w tym zakresie.

Dane statystyczne rzeczywiście są imponujące, ale czy macie Państwo wiedzę, ogląd, jak to wygląda w rzeczywistości? Czy te projekty są dobrze realizowane, czy służą społecznościom lokalnym?

P.K.: – W PO KL od początku przyjęliśmy zasadę, że wszystkim stawiamy te same wymogi. Rewolucyjnie podeszliśmy do tzw. katalogów beneficjentów. Nie chcieliśmy zamkniętych list, żeby nikogo nie wykluczyć. Wyszliśmy z założenia, że wszystkie podmioty które mają potencjał finansowy, ludzki oraz organizacyjny, powinny mieć możliwość ubiegania się o środki programu. A wygrywa ten, kto po prostu złoży lepszą ofertę. Przywołane dane statystyczne pokazują, że oferta organizacji była ciekawa, dostosowana do założeń programu i celów stawianych w projektach. Często, jeżeli chodzi na przykład o kwestie związane z edukacją, wręcz promowaliśmy organizacje pozarządowe. Jeżeli szukaliśmy podmiotów będących w stanie prowadzić małe ośrodki wychowania przedszkolnego na obszarach wiejskich, to chcieliśmy, żeby były to właśnie instytucje osadzone lokalnie, a więc mające kontakt z mieszkańcami, z władzami gminy czy miasta i będące w stanie zapewnić jakość i trwałość tego przedsięwzięcia.

W nowej perspektywie finansowej lokalne organizacje też będą miały szansę aplikować?

P.K.: – Przede wszystkim trzeba pamiętać, że mamy zupełnie inny niż w latach 2007-2013 system zarządzania funduszami unijnymi. Realizowanych będzie 17 programów operacyjnych, w których zaangażowane są środki EFS – 16 regionalnych oraz krajowy Program Wiedza, Edukacja, Rozwój (PO WER). Ministerstwo będzie więc bezpośrednio odpowiadać za jeden program, ale chcemy trzymać rękę na pulsie i tak koordynować w Polsce wdrażanie EFS, by zapewnić w miarę jednolite podejście i standardy na obszarze całego kraju.

We wdrażaniu programów operacyjnych chcemy skupić się na efektach. Widzimy konieczność silniejszego powiązania realizacji projektu z potrzebami lokalnymi. Więcej miejsca niż ocenie potencjału finansowo-administracyjnego organizacji czy też jakiejkolwiek instytucji, powinniśmy poświęcić na zbadanie jej znajomości środowiska lokalnego czy nawet referencji. Ważne jest to, czy organizacja, która aplikuje zajmowała się już pomocą społeczną na obszarze danej gminy, czy ma jakieś doświadczenie w działalności na przykład edukacyjnej, kto ją może polecić. Na tym chcemy bazować.

Jakie zadania będą realizowane w taki sposób?

P.K.: – Zakres pozostaje podobny, jak w mijającej perspektywie. Pomoc będzie kierowana przede wszystkim do osób poszukujących zatrudnienia. W latach 2014-2020 chcemy mocniej skupić się na osobach w najtrudniejszej sytuacji na rynku pracy, a więc tych poniżej 30. roku życia oraz 50+, na osobach z niepełnosprawnościami. To jest pole do działalności organizacji. Jest też cały obszar pomocy społecznej, integracji społecznej, przeciwdziałania ubóstwu poprzez metodę aktywnej integracji, czyli nacisk na usamodzielnianie. Kontynuowane będzie wsparcie dla projektów z obszaru ekonomii społecznej, która – między innymi dzięki środkom EFS – rozwija się w Polsce z sukcesem. I – co istotne – jest budowana de facto przez organizacje pozarządowe, chociaż pod egidą pewnych rozwiązań rządowych. Wsparcie popłynie także na przedsięwzięcia dotyczące edukacji: od przedszkola po szkolnictwo zawodowe i wyższe. W tym przypadku udział organizacji nie jest tak duży, ale może wzrosnąć, ponieważ ze środków EFS dotowane będą projekty związane z uczeniem się osób dorosłych.

Czy w nowej perspektywie przewidziano programy, w których organizacje będą odbiorcami wsparcia, aby budować swój potencjał?

P.K.: – Wielokrotnie zapowiadaliśmy, że formuła z lat 2007-2013 się wyczerpała. Nie przewidujemy już działań tylko dla organizacji pozarządowych. Osiągnęliśmy etap, na którym musimy powiedzieć: „przechodzimy krok dalej”. W obszarze tzw. dobrego rządzenia oznacza to odejście od wspierania podmiotowego – gdzie mieliśmy osobne „szufladki” z pieniędzmi dla administracji rządowej, samorządowej, dla NGO-sów, dla organizacji pracodawców – na rzecz podejścia problemowego.

Definiujemy cztery główne obszary rozwoju sektora publicznego w Polsce wymagające poprawy funkcjonowania. Są to jakość stanowionego prawa, w tym również konsultacji społecznych i debaty społecznej, dostęp do wymiaru sprawiedliwości, monitorowanie jakości usług publicznych i ostatni, branżowy, ale bardzo ważny, zagospodarowanie przestrzenne i procesy budowlano-inwestycyjne.

W ramach tych obszarów, staramy się przypisać poszczególnym partnerom rolę do odegrania. Jeżeli weźmiemy na przykład jakość stanowionego prawa, to jest tu miejsce dla organizacji pozarządowych. Powinny one wzmacniać swój potencjał, aby być aktywnymi uczestnikami konsultacji społecznych, aby być „przekaźnikiem” w debacie między obywatelami a instytucjami rządowymi czy samorządowymi.

Powiedział Pan, że widzicie potrzebę skupienia się na działaniach lokalnych oraz, że po pieniądze z EFS-u mogą startować podmioty, które niekoniecznie mają własne zaplecze finansowe czy też administracyjne, ale mają duże doświadczenie. W tym kontekście chciałam zapytać o wkłady własne. Sieć Wspierania Organizacji Pozarządowych SPLOT wystosowała list w tej sprawie, zaniepokojona informacjami, że wkłady własne nie będą – jak dotąd – finansowane z budżetu państwa, ale realizatorzy projektów będą musieli pokrywać je sami. Jak to wygląda?

P.K.: – Trudno w tej chwili udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Mamy 17 różnych „punktów” wdrażania Europejskiego Funduszu Społecznego. Z czysto formalnego punktu widzenia, zapewnienie wkładu własnego jest zadaniem instytucji zarządzającej, czyli w przypadku 16 programów operacyjnych – marszałków województw. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z problemu. Szukamy tego wkładu, jak też alternatywnych metod jego zapewnienia, takich jak chociażby praca wolontariusza, czy wniesienie zasobów własnych organizacji – kadrowych, materiałowych, lokalowych. To wszystko można przeliczyć na pieniądze i wykazać jako wkład własny.

Jeśli mówimy o wspieraniu potencjału, to organizacje powinny, w finansowej bądź rzeczowej formie, partycypować w tym wkładzie. Oczywiście w ograniczonym zakresie. Natomiast jeśli mamy na myśli dostarczanie usług, to tej logiki już się nie da zastosować. Pojawia się bowiem pytanie, dlaczego organizacja ma dokładać do projektu, który prowadzi nie dla siebie, ale dla kogoś innego. W takich przypadkach, w działaniach zgodnych ze strategicznymi kierunkami rządu, mimo że będą one realizowane na poziomie regionalnym, część środków musi zostać zapewniona. m.in. z funduszy samorządów – organizacje uzupełniają je, a niejednokrotnie nawet wyręczają w realizacji zadań, które są ustawowo im przypisane. Mówię głównie o szczeblu lokalny – powiatowym bądź gminnym. Nie wyobrażam sobie, żeby na przykład przedszkole, którego prowadzenie jest zadaniem własnym gminy, było finansowane tylko i wyłącznie ze środków EFS bądź organizacji pozarządowej. Nawet z punktu widzenia trwałości takiej instytucji, zasadne jest wykazanie wkładu własnego ze strony samorządu.

Jednym z istotniejszych programów w tej perspektywie finansowej jest Program Operacyjny Wiedza Edukacja Rozwój (PO WER). Przedstawiciele organizacji pozarządowych są w komitecie monitorującym ten program. Czy stowarzyszenia i fundacje będą mogły także ubiegać się o środki z niego?

P.K.: – PO WER jest programem wyjątkowym, jeśli chodzi o EFS, ponieważ będzie wdrażany w całości na poziomie kraju. W jego przygotowanie, organizacje pozarządowe były włączone od samego początku. Współpracę tę oceniamy bardzo dobrze. Nasze kontakty rozpoczęły się już na etapie przygotowania wstępnych założeń do Programu. Powstały grupy robocze, które współpracowały przy tworzeniu poszczególnych zapisów, a później pre-komitet monitorujący. Zaprosiliśmy do niego organizacje, które były członkami Komitetu Monitorującego PO KL oraz organizacje branżowe, czyli działające z i dla młodych ludzi (to jeden z głównych tematów PO WER), a także te związane z równouprawnieniem i wyrównywaniem szans na rynku pracy oraz zajmujące się wspieraniem osób z niepełnosprawnościami.

Program bardzo się zmieniał pod wpływem postulatów organizacji pozarządowych, zarówno w ujęciu horyzontalnym – tutaj istotne były uwagi Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych czy Sieci SPLOT, jak i w ujęciu branżowym – w tym przypadku rozmawialiśmy właśnie z organizacjami specjalizującymi się w danym problemie. Co warto podkreślić, sporo zmian wiąże się z włączeniem systemowego monitorowania Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawach osób niepełnosprawnych. Chcemy przyjrzeć się różnym politykom i strategiom pod kątem tego, czy uwzględniają one potrzeby osób niepełnosprawnych w edukacji, polityce rynku pracy, ale również np. w polityce transportowej. Chcemy to robić na poziomie makro (dokumenty strategiczne), jak i na poziomie mikro, a więc sprawdzać, czy w danej gminie burmistrz czy wójt uwzględniają jej zapisy przy realizacji przedsięwzięć. „Mechanizm” ten został wprowadzony w odpowiedzi na wyraźny postulat organizacji pozarządowych, które o to zabiegały w konsultacjach społecznych – to ich zasługa.

Jakie działania będą wspierane poprzez POWER?

P.K.: – Po pierwsze, działania na rzecz osób młodych. Będą one wdrażane zarówno przez publiczne służby zatrudnienia, czyli powiatowe urzędy pracy, jak i poprzez otwarte nabory na projekty konkursowe. Organizacje pozarządowe, które mogą wykazać się doświadczeniem w pomocy w poszukiwaniu zatrudnienia, zapraszamy do udziału w tych konkursach. Na pomoc dla osób młodych na rynku pracy zostanie skierowana największa suma pieniędzy.

Inny obszar mocno zaakcentowany w programie to innowacje społeczne, czyli poszukiwanie takich metod rozwiązywania problemów społecznych, które nie były dotąd na szeroką skalę stosowane w polityce publicznej.

Coś takiego jak EQUAL?

P.K.: – Tak, można powiedzieć, że to kontynuacja Inicjatywy EQUAL. Po okresie 2007-2013 wracamy do tego modelu. Całością innowacji chcemy zarządzać z poziomu krajowego, po to, aby zapewnić ich lepsze przełożenie na polityki publiczne, które tworzone są głównie na szczeblu centralnym. W tym obszarze także jest miejsce dla organizacji, które swoim sposobem działania mogą te innowacje społeczne wytworzyć.

W tym kontekście, istotna dla NGO-sów jest informacja, że chcemy zmienić sposób zarządzania innowacjami społecznymi: odejść od modelu projektowego na rzecz operatora, który będzie pomagał inkubować nowe rozwiązania. Mała organizacja, która ma potencjał intelektualny, nie będzie musiała przechodzić całej drogi aplikowania o środki, tylko po prostu zgłosi się do operatora, który pomoże rozpisać ten pomysł, przyjąć pewną strategię, przetestować go. Jeżeli się sprawdzi, operator już niejako „przekaże” go dalej do instytucji publicznych. To zwiększy, w naszej opinii, udział małych organizacji, mających dobre i ciekawe pomysły, w realizacji działań z obszaru związanego z innowacjami społecznymi. Takie też jest nasze oczekiwanie.

Warto podkreślić, że zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej, w nowym okresie programowania będzie dużo mniej projektów pozakonkursowych. Większość działań chcemy wdrażać w procedurach otwartych konkursów. Myślę, że dzięki temu organizacje będą mogły szerzej uczestniczyć w zadaniach, które do tej pory były przypisane do instytucji publicznych. Oczywiście, jeżeli mówimy o reformach polityk, wypracowaniu nowych rozwiązań, organizacji badań, analiz, itd., to inicjowanie tych działań, określanie kryteriów czemu mają służyć, zawsze będzie leżało po stronie „właścicieli” danych polityk. Natomiast niekoniecznie muszą te rozwiązania sami wymyślać. O to właśnie, poprzez otwarty konkurs ofert, możemy zwrócić się do organizacji i partnerów społecznych.

Jakie są perspektywy czasowe? Kiedy można się spodziewać pierwszych konkursów?

P.K.: – Za nami negocjacje Umowy Partnerstwa, czyli dokumentu nadrzędnego wobec wszystkich programów operacyjnych. 23 maja 2014 r. został on zaakceptowany przez Komisję Europejską, co otwiera nam formalną możliwość zakończenia negocjacji programów na nową perspektywę. Wszystkie zostały już Komisji przekazane.

Jednocześnie pracujemy nad systemem wdrażania. Projekt ustawy o zasadach realizacji programów w nowej perspektywie na początku maja został zaakceptowany przez rząd i trafił do parlamentu. Przygotowujemy także cały system instytucjonalno-proceduralny, ale na razie bez rozstrzygnięć, ponieważ zielone światło da nam dopiero formalne przyjęcie przez Komisję dokumentów. Pierwsze konkursy prawdopodobnie zostaną ogłoszone pod koniec tego roku.

Czy jest szansa, aby biurokracja związana z projektami, głównie z ich rozliczaniem, była mniejsza?

P.K.: – Europejski Fundusz Społeczny, zgodnie z unijnymi zapisami, jest funduszem rozliczanym po faktycznie poniesionych wydatkach. I to jest clue. Dopóki tak będzie, dopóty każdy wydatek trzeba będzie udowodnić i pokazać, że był on zasadny. Można ulżyć tej biurokracji, ale nie zdejmiemy konieczności dokumentowania wydatków. Taka logika i zasada będzie obowiązywać także w nowej perspektywie finansowej.

Z drugiej strony, staramy się jak najszerzej promować rozliczanie ryczałtowe. Ono też jest możliwe. Nie można go przyjąć jako zasady ogólnej, ale w wielu miejscach – w mijającym okresie programowania i w przyszłym – staramy się to rozwiązanie promować. Wbrew pozorom, nie cieszy się ono dużym zainteresowaniem za strony beneficjentów, także organizacji pozarządowych. Ryczałt przerzuca bowiem pełne finansowe ryzyko za niepowodzenie projektu na realizatora, na podmiot, który otrzymał dofinansowanie. Jeżeli się okaże, że np. w czasie rekrutacji na szkolenia nie zgłoszą się na nie odpowiednie osoby, nie przejdą kryteriów selekcji, nie będą chciały przychodzić na zajęcia, to musimy zwrócić środki, ponieważ płacimy ryczałtem za każdą osobę, która przejdzie całą ścieżkę. Czasami więc okazuje się, że dla organizacji bezpieczniej jest jednak zminimalizować to ryzyko, kosztem odbiurokratyzowania.

Oczywiście tam gdzie to możliwe, staramy się znaleźć metody, aby biurokracja była jak najmniejsza, ponieważ obciąża ona obie strony. Przykładowo, w nowej perspektywie kontakt beneficjenta z instytucją udzielająca dofinansowania będzie miał formę elektroniczną – powstanie system informatyczny, za pomocą którego będą przekazywane wszystkie wnioski, cała korespondencja. Myślę, że to jest duże uproszczenie, zarówno na etapie aplikowania, jak i rozliczania.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Magda Dobranowska-Wittels

Artykuł pochodzi z portalu organizacji pozarządowych www.ngo.pl