Organizacje: ważne narzędzie nie tylko reprezentacji, ale i partycypacji

Na zakończenie tej edycji Szkoły wydajemy również publikację „Metody działania obywateli. W imieniu organizacji. Szkoła Reprezentacji i Partycypacji Społecznej OFOP-u” pod red. Piotra Frączaka i Moniki Korczak. Będziecie mogli przeczytać ją online, a dzisiaj publikujemy artykuł Piotra Frączaka „Organizacje – ważne narzędzie nie tylko reprezentacji, ale i partycypacji”.

 


W społeczeństwach demokratycznych natomiast wszyscy obywatele są niezależni i słabi;
sami nie mogą dokonywać prawie niczego, a żaden z nich nie jest w stanie zmusić innych do współdziałania.
Wszyscy są więc bezradni, o ile nie nauczą się pomagać sobie dobrowolnie.
Alexis de Tocqueville „O demokracji w Ameryce”


 

Organizacje a partycypacja

Jednym z podstawowych problemów, gdy rozmawia się o partycypacji publicznej – tak na poziomie lokalnym, jak i ponadlokalnym – jest ustalenie relacji pomiędzy partycypacją rozumianą jako aktywność mieszkańców, a tym, co robią organizacje pozarządowe. Takie rozdzielenie jest w jakimś sensie uzasadnione, choć – jak pokażemy – nie wzmacnia procesów partycypacyjnych. Dlaczego czasem
patrzy się na organizacje nie jak na „zorganizowanych” obywateli, a jako alternatywę dla głosu mieszkańców? Wynika to w zasadzie z dwóch różnych tendencji w postrzeganiu organizacji.

Organizacje to nie (tylko) usługodawcy. A jednak zostały w jakiejś części sprowadzone do roli wykonawcy zadań zleconych, tym samym mogą być czasem postrzegane jako „pas transmisyjny” administracji publicznej do społeczeństwa. W tym kontekście widzi się je jedynie jako sformalizowane instytucje lub wykonujące zlecenia podmioty quasibiznesowe. Oczywiście realizacja zadań publicznych
może być jedną z form działania organizacji, ale nie powinna być zasadniczym celem jej działania. Nawet takie organizacje-instytucje jak społeczne szkoły czy społeczne domy opieki, czyli organizacje z założenia usługodawcze, zazwyczaj mają misję wykraczającą poza dobre świadczenie usług, która wynika z woli fundatora lub decyzji członków.

Organizacje to nie (tylko) związki przyjacielskie. Jeżeli mówi się o roli organizacji pozarządowych w partycypacji, to widzi się je jako element partycypacji horyzontalnej, a nie wertykalnej. W skrócie jest to więc sposób współpracy mieszkańców ze sobą, a nie ich relacji z władzą. Trudno przecenić organizacje jako formę tworzenia miniwspólnoty, samoorganizacji pasjonatów. To jedna z podstawowych i najważniejszych ich funkcji. Jednak przecież nawet najbardziej „introwertyczne” (termin używany m.in. przez Kazimierza Sowę) organizacje, a więc takie, których cele skierowane są do wewnątrz organizacji i dotyczą tylko jej członków, pełnią też ważne funkcje we wspólnocie, a więc – chcąc nie chcąc – wpływają również na władzę.

Zorganizowany obywatel

Czym więc są – a przynajmniej czym być powinny – organizacje, których nie tworzy administracja publiczna czy biznes we własnym interesie? Są emanacją obywatelskości, realizacją jednej z podstawowych wolności – prawa do zrzeszania się, a w przypadku fundacji – formą zapewnienia realizacji woli fundatora. Są więc po to, by wzmacniać głos obywateli, wspólnie realizować uzgodnione cele, zaspokajać wspólne potrzeby, zapewniać rozwiązanie problemów ważnych dla mieszkańców bez względu na politykę państwa i na koniunkturę gospodarczą. W tym kontekście trzeba patrzeć na organizacje jako na ważny element partycypacji – i to w dwu, co najmniej, wymiarach.

Dialog obywatelski. Jeśli przyjmiemy za Tocquevillem, że organizacje to odpowiednik obywatela mającego siłę sprawczą, której brakuje pojedynczym osobom, to udział organizacji w dialogu z władzą jest jedną z potencjalnie najskuteczniejszych form partycypacji. Oto głos pojedynczego obywatela dzięki organizacjom nie tylko staje się bardziej słyszalny, ale też dzięki wewnętrznemu uzgadnianiu stanowisk bardziej wyważony, uwspólniony, przedyskutowany. Oczywiście jeśli obywatele, w ten czy inny sposób, partycypują w pracach swojej organizacji. Ale ten warunek jest konieczny przy każdej ze stosowanych metod partycypacji.

Organizacje pozarządowe i ich sieci (federacje) są, lub przynajmniej mogą być, nieocenionym elementem dialogu mieszkańców z władzą. Zaś zinstytucjonalizowane (ustrukturalizowane) formy tego dialogu są jednym z ważnych elementów partycypacyjnego zarządzania. Oczywiście pod warunkiem, że władza nie wykorzystuje dialogu do realizacji zasady dziel i rządź, nie pyta bezpośrednio obywateli, gdy nie chce słuchać ich organizacji, nie konsultuje spraw z własnymi organizacjami, by wagę głosów obywateli umniejszyć.

Zasada pomocniczości. O tym, że organizacje mogą i powinny być elementem partycypacyjnego zarządzania wspólnotą, i to niezależnie, czy na szczeblu lokalnym, czy europejskim, przesądza zasada pomocniczości. Oznacza ona ni mniej, ni więcej, że obywatel powinien sam rozwiązywać swoje problemy. Dopiero gdy z jakichś powodów nie jest w stanie tego dokonać, powinna mu pomagać mała wspólnota (rodzina, organizacja lokalna), a jak nie daje rady, to wspólnota większa, samorząd, dopiero w następnej kolejności wspólnoty większe. Oczywiście organizacje nie powinny odbierać kompetencji obywatelom. Jednak w przypadku gdy konieczne jest współdziałanie, a więc kumulacja wiedzy (nie każdy zna się na wszystkim), podział obowiązków (nie starcza czasu, by każdy zajmował się wszystkim) i odpowiedzialności (rozkład ryzyka przeciwstawiania się władzy), konieczność pozyskania dodatkowych funduszy (by wyrównać szanse w starciu z władzą) – rola organizacji jest niezbędna. Nie ma przecież lepszej formy partycypacji niż zaspokajanie przez obywateli (bezpośrednio lub w organizacji) własnych potrzeb.

Odzyskać organizacje

W dyskusjach o partycypacji pojawiają się od czasu do czasu głosy, że „udział mieszkańców jest zapośredniczony przez organizacje pozarządowe, co może wskazywać na ich uprzywilejowanie w procesach decyzyjnych”. To jakby obawiać się paneli obywatelskich, bo mogą zastępować inne formy konsultacji. Nie można sprowadzać organizacji do roli jedynie animatora partycypacji, a nie jej ważnego
(a być może najważniejszego) aktora. Oddanie tego narzędzia wpływania obywateli na władzę grupom interesu ekonomicznego czy politycznego, które wykorzystują obywatela instrumentalnie dla osiągnięcia własnych korzyści, to największe niebezpieczeństwo dla partycypacji. Dlatego zamiast dystansować się od organizacji, należy o nie walczyć, by odzyskać je dla obywateli.